Zaznacz stronę

Któż jak Bóg?

Dziś przeżywacie parafialny odpust. Pochodzenie słowa jest greckie. Pojęcie “para-phyo” oznacza rosnąć obok czegoś, natomiast “para-oikos” oznacza sąsiada. Odpust to dar Bożego miłosierdzia, darowanie nam kar, odnowienie w nas gotowości do zbawienia.
Dzisiejsza odpustowa uroczystość w Orzegowie może mieć co najmniej kilka tematów rozważań: można zatrzymać się nad samą istotą odpustu parafialnego jako święta wspólnoty Kościoła. Można przyjrzeć się postaci patrona – św. Michała Archanioła. Można wejść w przeżywaną przez Waszą parafię czas przygotowania do jubileuszu 100-lecia, podczas którego odkrywacie prawdę o kolejnych sakramentach. Mając takie bogactwo możliwości nie mogłem nie skorzystać ze wszystkich, bo wszystkie one ukazują nam prawdę o tym, że nie ma nikogo ponad Boga, że – nawiązując do imienia Waszego patrona – Któż jak Bóg.
Pierwszy wymiar Bożej wyjątkowości został nam ukazany w proroctwie Daniela, w pierwszym czytaniu, choć i ta wspaniałość jest Bożym przymiotem. I tutaj śmiało można postawić to pytanie: Któż jak Bóg? Kto jest tak potężny, kto jest tak wspaniały? Kto potrafi z tak wielką chwała sprawować sprawiedliwe sądy? W Biblii znajdziemy wiele miejsc, gdzie ta prawda o naszym Bogu jest wychwalana. Psalmista zawoła o tej prawdzie:
Kto jest jak nasz Pan Bóg, *
co ma siedzibę w górze,
co w dół spogląda *
na niebo i ziemię?
Jednak warto pamiętać, że ten obraz Boga pełnego majestatu, zasiadającego na tronie, otoczonego dworem niebieskich istot jest prawdziwy, ale niezupełny. Możliwe jest bowiem, przy ograniczeniu obrazu Boga tylko do takiego wymiaru, uznanie Go za kogoś dalekiego, oderwanego od ludzkich spraw, kierującego się wyłącznie władzą. I wtedy odpowiedź na pytanie Któż jak Bóg? może przybrać formę, która zafałszuje obraz Boga. Niestety, wielu ludzi, wielu chrześcijan taki wykrzywiony obraz Boga w sobie nosi, bo nie doświadczyli niczego poza – umownie mówić – wizją starszego pana z brodą, siedzącego na wysoko postawionym tronie. Tymczasem warto odkrywać pełnię prawdy o Nim, a to jest niemożliwe bez spojrzenia na Jezusa.
Ostatnie zdanie dzisiejszej ewangelii to prawie dokładne nawiązanie do snu, jaki przydarzył się patriarsze Jakubowi w Betel. Miał on wizję drabiny, która łączyła niebo z ziemią, po której wstępowali i zstępowali aniołowie. W Jezusowym zdaniu brak jednego szczegółu – drabiny. W Starym Testamencie była ona niezbędna – była znakiem, zapowiedzią dotyczą Mesjasza. W ewangelii jest zbędna, bo to sam Jezus jest – jakkolwiek dziwnie to zabrzmi – Boża drabiną, lepiej może powiedzieć – pomostem, który łączy ziemię z niebem. Bo On sam – prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek – staje się jedynym Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi.
W Jezusie pytanie Któż jak Bóg? zyskuje nowe rozwinięcia: któż jak Bóg potrafi zostawić przypisaną Mu chwałę i majestat? On, o którym św. Paweł napisze, że
ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stając się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stając się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej.
Któż jak Bóg jest zdolny do tego, by władzę, sprawiedliwość poprzedzić bezgranicznym miłosierdziem?
W tym miłosierdziu Bóg nie tylko przychodzi do ludzkości, ale chce spotkać każdego człowieka. Dialogi z dzisiejszej ewangelii ukazują Jezusa jako tego, który zna Natanaela zanim ten do Niego podszedł. Zaskoczenie ucznia: Skąd mnie znasz? prowadzi do wyznania wiary: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!
Pragnienie Boga idzie jednak jeszcze dalej – On nie tylko przychodzi do nas, ale zaprasza nas, byśmy byli z Nim. Słowa powołujące pierwszych uczniów Pójdź za Mną są skierowane także do nas. Każdy z nas powołany jest, więcej – uczestniczy w tym powołaniu od chwili chrztu – do świętości, czyli bycia z Bogiem. Drogi tego powołania są różne, dwie – święcenia i małżeństwo – jako znaki szczególnej łaski Boga są sakramentami.
Wiem, że w tym roku, w ramach Waszych przygotowań do jubileuszu parafii, przyglądać będzie się sakramentowi święceń. On także jest formą pytania Któż jak Bóg? Bo poprzez ten sakrament ludzie – zwykli, grzeszni, zwyczajni – otrzymują dar, by służyć wspólnocie, by głosić Słowo, by sprawować dla wspólnoty sakramenty. Możemy więc zapytać: któż jak nasz Bóg dzieli z człowiekiem swoje dary tak bardzo, że – dosłownie – wkłada siebie samego w ręce człowieka? Któż jak Bóg nie patrzy na słabość człowieka, ale go obdarza łaską, by w Jego imieniu udzielał innym Bożego miłosierdzia?
Drugie czytanie dzisiejszej uroczystości, zaczerpnięte z Apokalipsy, zwraca uwagę na świadectwo uczniów: A oni zwyciężyli dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa i nie umiłowali dusz swych aż do śmierci. To symboliczna wizja dziejów Kościoła, w które i my jesteśmy wpisani. Chciejmy więc uzupełnić nasze rozważanie pytaniami skierowanymi do nas, zaproszonych do naśladowania samego Boga. Zachęca nas do tego choćby hasło wciąż trwającego Jubileuszu Miłosierdzia: Miłosierni jak Ojciec.
On porzucił swoją chwałę i uniżył siebie. Jak wygląda w moim życiu gotowość poświęcenia dla innych?
On zapraszał ludzi, by weszli z Nim w relacje. Jak wygląda moje spotykanie drugiego człowieka, i to nie wcale odległego, ale tego, z którym żyję pod jednym dachem?
On powoływał ludzi, by pełnili Jego misję. Jak wypełniam w codzienności moje życiowe powołanie? Jak uświęcam siebie i innych w codzienności?

Prośmy więc przez przyczynę Waszego Patrona:
Święty Michale, którego samo imię kieruje naszą uwagę na Bożą potęgę i Jego miłosierdzie, daj nam wypełniać nasze życiowe zadania, byśmy – tam gdzie żyjemy – byli świadkami Bożej mocy i miłosierdzia.

wygłoszone 25 września 2016 roku w kościele w Orzegowie