Zaznacz stronę

dla naszego zbawienia

Powoli wychodzimy ze bożonarodzeniowo – noworocznego czasu świętowania. Po weekendzie większość z nas wróci do pracy, do szkół, codzienność zacznie dominować. Ale liturgia tej niedzieli – jakby dla utrwalenia  w nas najistotniejszych prawd przeżywanych co dopiero uroczyście – przypomina w czytaniach najważniejsze treści tych Tajemnic.

Pierwszą jest tajemnica Słowa – Bożej Mądrości, ukazanej w pierwszym czytaniu „Przed wiekami, na samym początku mnie stworzył i już nigdy istnieć nie przestanę. W świętym przybytku, w Jego obecności, zaczęłam pełnić służbę” i we fragmencie – dobrze nam znanym -z początku Janowej Ewangelii „ Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”. Słowo – Mądrość nie jest „czymś”, ale „Kimś” – odwiecznym Synem Bożym, mającym udział w stworzeniu. Dla nas to Słowo – odwieczny Syn Ojca – przyjmuje naturę człowieka, staje się Jezusem. I już na zawsze Syn Boży będzie miał oblicze Jezusa, będzie miał swoją ludzką historię – z narodzinami, zmaganiami, radościami, śmiercią i – to dla nas przyszłość – zmartwychwstaniem. Przyjęcie tej tajemnicy ma dla nas dwie ważne konsekwencje: po pierwsze: Bóg jest rzeczywiście Kimś bliskim, jest jednym z nas. Tę prawdę łatwo przyswajamy w czasie świat Bożego Narodzenia – mówią o niej kolędy, wyraża cała świąteczna atmosfera. I dobrze – przezywać bliskość swojego Boga. Ale nie najmy się zwieść ckliwemu czasami charakterowi tej atmosfery – że Dzieciątko, Żłóbek… Ten Nowonarodzony Jezus jest jednak Bogiem Mocnym, Księciem Pokoju – jak nazywa go prorok Izajasz. Uczmy się przeżywać Betlejemską prawdę taką, jaka ona jest – jako prawdę o Wcieleniu, o przyjściu Boga – Człowieka dla nas na świat. W tej prawdzie chodzi bowiem o coś więcej niż wzruszenie, nawet religijne. Chodzi o coś więcej niż atmosferę. Chodzi o Jego Boga obecność.

Kiedy Jan pisze o Słowie, zwraca uwagę, że „przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”. Bo Syn Boży przyszedł dla nas, a dokładniej – dla naszego zbawienia, jak wyznamy to za chwilę. A to oznacza, że bez Jego obecności zbawienie staje się niemożliwe. Tylko czy jest w dzisiejszych czasach zapotrzebowanie na zbawienie? Może wystarcza sama atmosfera?

Święty Paweł pisząc do Efezjan „usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach”. Jest wdzięczny, że uczniowie w Efezie rzeczywiście przyjęli prawdę o Jezusie i zbawieniu, które On przynosi. Jak uczy ich historia – musieli oni uwalniać się od pogańskich wpływów, zupełnie zmienić sposób patrzenia na świat, na Boga, na siebie. Oni wysłuchali i zaufali nauczaniu Apostoła, w chrzcie jaki przyjęli, rozpoczęli zupełnie nowe życie. Dla nich to była całkowita odmiana. Ale wynika z tego, że nam powinno być łatwiej – od narodzin jesteśmy w kręgu chrześcijańskiej tradycji. A może powinniśmy bardziej przeżywać prawdę o swoich chrzcie? Rozpoczęty rok jest jubileuszem 1050lecia chrztu Polski. To dobry czas, by uświadamiać sobie, że od momentu chrztu jestem w Bożych rękach, że od tamtej chwili spełniają się na każdym z nas słowa Apostoła: „Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów poprzez Jezusa Chrystusa”. To chrzest rozpoczął Boża obecność w moim i Twoim życiu.

Dalej Apostoł pisze: „Proszę, aby Bóg Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca, byście wiedzieli, czym jest nadzieja, do której On wzywa, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych”. Ta prośba Apostoła powinna być przyjęta także przez nas, mimo że dzieli nas od Efezu zarówno czas, jak i przestrzeń. Poznawać coraz lepiej Jezusa, to wyjść z przeżywania stajenki, a odkryć Jego obecność w swoim życiu, najpełniej w Eucharystii. Mądrość Bożonarodzeniowych kolęd kierują nas w stronę tej prawdy:

I my czekamy na Ciebie, Pana. A skoro przyjdziesz na głos kapłana, Padniemy na twarz przed Tobą Wierząc, żeś jest pod osłoną Chleba i wina.

Trudniej o mocniejszą obecność Boga niż ta, kiedy Ciało Jezusa staje się dla nas pokarmem.

Ale Jego obecność to także słowo, jakie pozostawił – to które możemy czytać, rozważać. Najpiękniejsza jest biblia, która nosi ślady używania, a nie stojąca na półce oprawiony w skórę egzemplarz.

Bycie z Jezusem to wreszcie przyjęcie także Jego obecności w innych, w drugim człowieku, szczególnie potrzebującym. Jubileusz Miłosierdzia, który trwa, powinien nas skłonić do podjęcia i w tej przestrzeni jakiś działań.

Słowo stało się ciałem – Bóg stał się człowiekiem – dla nas. Już to zrobił. On tez – jak przypomina św. Paweł „wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.”. On już to zrobił! Teraz wszystko zależy od nas.

wygłoszone 3 stycznia 2016 roku w kościele w Paniówkach