Kończy się dziś pierwszy etap roku propedeutycznego. Za oknami piękna jesień. A poniżej trochę podsumowań:
[su_slider source=”media: 947,956,958,959,339,962,955,951,957,960,961,953,952″ link=”lightbox” width=”800″ height=”400″ title=”no”]
Moją dominującą myślą o roku propedeutycznym jest przypowieść o miłosiernym Samarytatninie:
Oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? «On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał. Któryż z tych trzech okazał się według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podobnie».
Coraz bardziej dostrzegam, że przychodzący kandydaci to często poturbowani – mniej lub bardziej – młodzi ludzie, którzy przygarnięci przez Jezusa trafiają tu. I to On jest tym, który ich oatruje, przewiązuje ich rany, wykazuje troskę. Każdy z nich usłyszał Jego słowo, dał się włożyć na bydle, choć często nie zdają sobie z tego sprawy, myśląc, że to ich pomysł, ich decyzja, że to oni… Pan Jezus wykorzystauje to, by ich opatrzyć.
A potem przywozi ich i mówi: Miejscie o nich staranie. I zostawia dwa denary: słowo i sakramenty.
Więc staram się być gospodarzem, choć sam czasem nie bardzo wiem, co robić. I doświadczam przekonania, że ja sam potrzebuje zaopatrzenia moich ran.
Przypowieść nie mówi, co było dalej z pozostawionym i gospodarzem. Tego nie wiem, a trudno snuć domysły. Wiem tylko, że Jezus wraca, dzień po dniu, i dogląda – te dwa denary: słowo i sakramenty to On sam. Ważne, bym Mu w tym doglądaniu siebie i inych nie przeszkadzał.